niedziela, 21 sierpnia 2011

sarajevo

Przychodzą po cichu, bezszelestnie. Mimo, że często wiem kiedy, rzadko bywam przygotowany. Ciężko się przygotować na cień, zwłaszcza taki który zostawiają wspomnienia. Czekają cierpliwie w skupieniu gdzieś, niedaleko mnie. Może czają się za ścianą, albo podpatrują zza okna. Może podążają za mną gdy idę ulicą, może mnie śledzą wtedy. Może leżą tuż obok mnie na poduszce gdy kładę się do snu. Nie jestem tego pewien. Zjawiają się różnie. Częściej w nocy, bo mrok jest ich naturą. Rzadziej za dnia, zazwyczaj w te pochmurne, owiane pustką. Chcą mi ją wypełnić myślami które dobrze znam, które nigdy nie giną jedynie czasem zasypiają na dłużej. Myśli o tym co było i co się nigdy nie zdarzyło. O tym co powinno być a na co nie ma już perspektyw. Przychodzą właśnie wtedy do mnie skryte w płaszczu przemyśleń, zachodzą z każdej strony. Czasem próbuję od nich uciec, jednak zawsze prędzej czy później mnie odnajdują. Żadna kryjówka nie jest wtedy wystarczająco dobra. Są jak skrytobójcy, słuchają szeptów i podążają za wskazówkami. Bawią się ze mną krok po kroku, nigdy na hura, nigdy od razu. Trzymają na smyczy. Gdy jestem już wystarczająco słaby atakują. Wiją się, przenikają ciało i umysł. Wypełniają te puste miejsca, które same wcześniej zostawiły. Słyszę wtedy jak śmieją się, spiskują, szepczą lub płaczą. Pełne gniewu i nienawiści, radości i zabawy, smutku i przygnębienia. Czasem próbuję podjąć dialog, zrozumieć, wyciągnąć wnioski. Niekiedy tylko się przysłuchuję, ślepo i tępo bez większego wzruszenia. Innym razem zdobywam siły i próbuję odpędzić je od siebie złością. Na próżno jednak.

Cokolwiek bym zrobił one i tak powrócą do mnie. Kolejnym, następnym razem powrócą.

Moje demony i ich cienie z przeszłości.



1 komentarz: